by Isia Wto Kwi 26, 2016 7:51 pm
Atmosfera w bazie stawała się coraz bardziej napięta, gdy Kowalski usiłował naprawić to, co znowu zepsuł, a mianowicie wynalazek, który właśnie stawał w płomieniach. Rozdrażniony czterogodzinną walką naukowca z ogniem, Szef wyłączył telewizor i wyjąwszy z brzucha Rico gaśnicę opryskał pianą nie ogień, lecz samego naukowca, chcąc wyładować gniew, który od tych czterech godzin wzbierał w nim coraz bardziej.
-Żołnierzu, czy możecie mi powiedzieć, kiedy w końcu nauczycie się tworzyć wynalazki, które nie będą próbowały nas zabić?
Naukowiec z godnością otrzepał pióra z piany, lecz zanim zdążył odeprzeć atak Szefa jakąś ciętą, naukową ripostą, jego machina zaatakowała po raz kolejny i silny podmuch odrzucił go na ścianę.
-Uporajcie się z tym zanim całkowicie stracę cierpliwość - polecił reszcie oddziału Szef.
Kowalski bezradnie patrzył jak Rico pozbywa się kłopotliwej maszyny, tłumiąc w sobie szloch.
-Kaboom, hehe-zarechotał Rico z zadowoleniem.
-Szefie... Ta machina... To było moje największe życiowe osiągnięcie!
-Kowalski...czy wy chcecie mi powiedzieć, że to coś co właśnie stanęło w płomieniach, tak jak większość waszych wynalazków to przełomowe osiągnięcie?-odparł Szef z ironią w głosie.
- Mhm... - Kowalski kiwnął głową, po policzkach poleciały mu łzy, a on sam zrobił to, czego nie robił odkąd był małym pisklakiem. Rozpłakał się.
Szeregowemu, który przyglądał się całej sytuacji, nagle zrobiło się żal naukowca i stwierdził że należy go pocieszyć. Skipper za to w osłupieniu przyglądał się podwładnemu, który mazał się jak gdyby naprawdę był dzieckiem.
-Cicho, już spokojnie, Kowalski, nie łam się... - szepnął Szeregowy, darząc Szefa karcącym spojrzeniem.
Skipper przewrócił oczami.
-Kowalski, czy wy jesteście mężczyzną czy płaczliwą panienką? - Kowalski nie odpowiedział, ciągle płacząc, pomimo złośliwej uwagi Skippera i próbach pocieszenia Szeregowego.
- Przepraszam, muszę do łazienki... - powiedział w końcu i wycofał się z pomieszczenia głównego.
___
Gdy Kowalski przekroczył drzwi toalety, wziął głęboki oddech i zaczął się zastanawiać, czemu kolejny z jego wynalazków zakończył żywot spektakularnym wybuchem. Usiadł na podłodze, opierając się plecami o drzwi i odetchnął głęboko, usiłując sobie przypomnieć czy nie machnął się gdzieś w obliczeniach, ale niczego takiego nie pamiętał.
puk puk
-Kowalski... wszystko w porządku?
Naukowiec spojrzał na drzwi, zza których wyglądał nieśmiało Szeregowy.
- Tak, nie bój się, nic mi nie jest. - Kowalski wstał z podłogi i wytarł łzy. - Pewnie macie mnie już dość. Szef coś mówił?
-Chodzi po bazie, jest strasznie zdenerwowany i wyklina wszystkie twoje wynalazki-odparł Szeregowy.